Drodzy internauci, jeśli zdecydujecie się adoptować ze schroniska jakiegokolwiek zwierzaka, psa lub kota, dużego lub małego, kudłatego lub nie kudłatego zastanówcie się co myśli i co przeżywa przyprowadzona do obcego domu pociecha. Przez chwilę postarajcie się wyobrazić siebie na jej miejscu.
Misia wróciła do Schroniska . Nie było innego wyjścia. Ale ta adopcja dała nam o niej dodatkową, ważną wiedzę - Miśka ma uraz do małych dziewczynek Miśka zwana czasem Michaliną | Misia wróciła do Schroniska 😭.
Cztery ŁAPY - Żychlin: Dziś odebraliśmy psiaka, który został zgłoszony do straży miejskiej w sobotę i miał jechać do schroniska.
Bezpieczną strefę dla psa może stanowić odpowiednio dobrana klatka kennelowa wyłożona miękkim legowiskiem lub kocem. Zwierzaka nie należy jednak zamykać w klatce, jeśli nie jest do tego przyzwyczajony. Szczególnie ważną kwestią jest również właściwe żywienie psa ze schroniska. Kluczowy będzie nie tylko wybór odpowiedniej
Edycja: Psiak ma już dom ;) Popatrz! #Czekam na Ciebie! Przyjdź po mnie do #Schroniska! Nie możesz mnie zabrać ze sobą? #Podaruj mi #pieniądze na
kisah salman al farisi dan abu darda. Ostatnio mieliśmy nieoczekiwane spotkania, które przypomniały Jesse'emu o przeszłości. Na naszym terenie znajduje się mała łąka - ulubione miejsce miłośników psów. Samodzielnie ustawili tam kilka ławek, przynieśli miskę i starali się zaopatrzyć w wodę butelkowaną, ponieważ bawiące się psy zawsze odczuwają pragnienie. Jest nawet nieoficjalny harmonogram - osoby w wieku emerytalnym spotykają się o 17:00, młodzież przychodzi ze swoimi psami o 21:00. foto: google Jesse i ja stopniowo zaczęliśmy dołączać do grupy „młodzieżowej” i pewnego dnia spotkaliśmy psa z tego samego schroniska co Jesse. Wróciła do domu 17 maja, a tydzień później nasza Jess opuściła schronisko. Okazało się, że kiedy przyszli właściciele Ozzy przyjechali na spotkanie do schroniska, była bardzo nieśmiała i aby jej pomóc treserzy psów przyprowadzili Jesse. I tak przypadkowo oba psy znalazły swoje rodziny w tym samym czasie i spotkały się na tej samej łące. Jesse nawet nie pokazała, że znała wcześniej Ozzy'ego i jej właścicieli. foto: google Ozzy ma teraz półtora roku. Do schroniska trafiła, gdy była szczeniakiem. Na naszych pierwszych wspólnych spacerach był to skromny pies z wystającymi żebrami. Teraz zmieniła się w aktywnego uśmiechającego się psiaka! Jest bardzo szczęśliwa, że znalazła swój dom! Podczas gdy nasza Jesse dopiero przyzwyczaja się do jazdy samochodem, Ozzy spokojnie jeździ z właścicielami autobusem do sąsiedniego miasta. Trochę nawet zazdroszczę im tego sukcesu! foto: google Pewnego razu Jesse i ja zbliżaliśmy się już do naszej ukochanej łąki, gdy nagle spotkaliśmy kobietę, która wyciągnęła ręce do mojego psa: „Czy to Jesse? Jesse, Jesse! Nie poznałaś mnie?”. Próbowała pogłaskać psa ale moja przyjazna do wszystkich ludzi Jesse nagle zaczęła się bać. Było jasne, że nie lubiła kiedy podnosi się rękę nad jej głową. W takim stanie była w pierwszych dniach po opuszczeniu schroniska i wydawało się, że te lęki dawno już minęły. Zapytałam, skąd kobieta zna imię mojego psa, a ona odpowiedziała, że jest pracownikiem schroniska skąd pochodzi Jesse. Zmieszana, zawahałam się zapytać na jakim stanowisku ona tam pracuje. Przez kilka dni nie mogłam zapomnieć o tym incydencie i zastanawiałam się, dlaczego mój czuły, kontaktowy pies może być tak przestraszony. Dosłownie kilka kroków po tym spotkaniu Jesse z wielką radością rzuciła się do pozostałych właścicieli psów, radośnie przeskakując między właścicielami a ich pupilami, chętnie dając się głaskać nawet nieznanym wcześniej ludziom. Główne zdjęcie:
Wiele osób każdego roku decyduje się na adopcję psa ze schroniska. Niestety, część tych adopcji nie kończy się dobrze – właściciele zżymają się, bo pies nie jest idealny, pies frustruje się w nowych i niedostosowanych do niego warunkach, a w najgorszym przypadku – trafia na ulicę albo z powrotem do schroniska. Taki powrót z adopcji, zwłaszcza jeśli pies, który wraca do schroniska, jest wrażliwy, może skończyć się całkowitym złamaniem zaufania do człowieka, pogorszeniem kondycji fizycznej psa, chorobą, a nawet śmiercią. Wystarczy spojrzeć na psy, które bez swojego człowieka w schronisku nie chcą jeść, chudną, wyglądają coraz gorzej, są przygaszone – a wzięcie ich do domu w dwa dni odmienia zupełnie ich zachowanie. Dlatego warto, aby każdy, kto ma zamiar adoptować psa ze schroniska, wziął sobie do serca pewne istotne kwestie i spojrzał na rzeczywistą sytuację wzięcia psa ze schroniska, a nie na sielankę, którą nieraz przedstawiają działacze „prozwierzęcy”.Dodam również, że w tej notce wszystkie zdjęcia przedstawiają psy, które na dzień dzisiejszy ( szukają domów – przebywają w woj. lubelskim. Jeśli któryś Wam się spodoba – słów wyjaśnieniaNajpierw chciałabym jednak powiedzieć parę słów ogólnie na temat psów ze schronisk. Nie uważam, że są to psy w jakikolwiek sposób „gorsze” – wręcz przeciwnie, pies sam w sobie nie jest zły, natomiast zły jest człowiek, który go zawiódł, i przez którego pies wylądował w schronisku. To człowiek winien jest wszelkich zaniedbań tego psa, zarówno fizycznych, jak i psychicznych – trudno wymagać, aby pies wychował się sam, czy aby w schronisku ktoś poświęcał mu 100% uwagi przy tylu innych czworonogach. Niemniej uważam, że biorąc psa ze schroniska warto spojrzeć na sytuację realnie i przygotować się na najgorsze. Zazwyczaj to najgorsze się nie spełni, ale my będziemy pewni, ze wiemy, na co się piszemy i sytuacja nas nie przerośnie, a dodatkowo będziemy zadowoleni, że jest lepiej, niż myśleliśmy. Niestety, patrzenie na psy ze schroniska jedynie przez wyidealizowany obraz typu „ja go wezmę ze schroniska, on się ucieszy, że uratowałem mu życie, więc będzie mi wdzięczny i będzie grzeczny” jest ogromną pomyłką, a dodatkowo może bardzo skrzywdzić psa – bo to na nim odbiją się nasze złe przygotowanie i zawiedzione oczekiwania. Dlatego też podejdźmy do kwestii wzięcia psa ze schroniska jako do wyzwania, któremu musimy sprostać – inaczej złamiemy psie – czy da się określić?Zachowanie jest kwestią, która chyba najbardziej interesuje potencjalnego adoptującego. Każdy chce innego psa i jest to zupełnie zrozumiałe – lepiej wziąć psa, który do nas pasuje i będzie miał takie cechy charakteru, których poszukujemy, niż byle jakiego – którego potem oddamy. Dlatego warto porozmawiać z obsługą schroniska o psie, jakiego szukamy, albo zapytać o konkretne psy, które nam się podobają. Jeśli znamy się na psich zachowaniach i psychice – poobserwujmy nieco czworonoga. Gdy wstępnie się zdecydujemy – poprośmy o wyprowadzenie go z boksu i zobaczmy, jak się będzie tam zachowywał. Postarajmy się dowiedzieć o nim jak najwięcej, ALE… jednocześnie pamiętajmy, że pies w schronisku może zachowywać się skrajnie inaczej niż ten sam pies, który pobędzie nieco w naszym domu i zacznie się do nas przyzwyczajać. Co to oznacza?Oznacza to, że pies agresywny (np. na tle lękowym, bo zazwyczaj w przypadku psów schroniskowych jest to dokładnie taka agresja) może wcale nie być w rzeczywistości agresywny, kiedy jego sytuacja będzie stabilna. Jest wiele psów początkowo niepewnych, wystraszonych, które w schronisku warczą na schroniska czy potrafią zaatakować innego psa, a jednocześnie w domu doskonale zgadzają się z czworonogami i kochają swoich właścicieli, nawet na nich nie warcząc. Jednakże, zanim zdecydujemy się wziąć gryzącego psa do domu – pamiętajmy, że zmiana zachowania nie zajdzie sama z siebie, tylko potrzebujemy odpowiedniego nakładu pracy. Jeśli nie wiemy, jak pracować, nie chcemy zasięgać porad specjalisty – nie bierzmy takiego psa, bo jeśli nie opanujemy jego zachowań, to prawdopodobnie wróci on do schroniska. „Wynagrodzenie” psu cierpień…Zazwyczaj zmiana zachowania jest in plus, ale niestety – nie zawsze. I z tym trzeba się również liczyć. Pies zupełnie pozytywny, merdający ogonem, posłuszny po wyjęciu z boksu i przez pierwsze dni w nowym domu, może stać się psem sprawiającym problemy, gdy już do nas przywyknie. Jednakże wówczas jest to głównie nasza wina – pofolgowaliśmy bowiem czworonogowi, zamiast dać mu jasne zasady i wyznaczyć, co może robić, a czego nie może. Myślenie, że przez dogadzanie psu w pierwszych chwilach w naszym domu „wynagrodzimy” mu pobyt w schronisku to wielki błąd. Owszem, musimy w pewien sposób zmienić swoje zachowanie i dostosować je do psa, który na pewno będzie wymagał np. zachęcania do wielu rzeczy smakołykami czy powolnego przyzwyczajania. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy np. pozwalać psu zjadać jedzenie ze stołu, warczeć na inne psy czy bronić zasobów tylko dlatego, że „on jest ze schroniska”. Z tymi zachowaniami należy walczyć od początku, bo będzie to po prostu łatwiejsze w oduczeniu niż w sytuacji, gdy najpierw psu damy „wolną łapę”, a potem nagle zaczniemy od niego wymagać czegoś zupełnie charakter, a pewne cechyCzy to oznacza, że obserwacja psa w schronisku np. przez wolontariuszy i określanie charakteru nie ma sensu? Nie do końca. Pewne rzeczy da się zauważyć. Wprawne oko odróżni zachowania agresywne od lękowych; powie, czy pies jest dominujący w stosunku do psów, czy jego zachowanie ma w ogóle inne podstawy. Będzie też w stanie określić, jak pies zachowuje się np. do dopiero poznanego człowieka, jak chodzi na smyczy. Wszystko to jednak ma miejsce w określonych sytuacjach, kiedy dana obserwacja zachodzi. Osoba z doświadczeniem wie również, że np. pies wzięty w schronisku, w towarzystwie setek ujadających psów, na smycz i zaprowadzony między obcych ludzi może zachowywać się nieufnie i burczeć pod nosem – co nadal nie sprawia, ze jest on agresywny. Jednocześnie, jeśli taki pies będzie stuprocentowo ufny i przyjazny, to jasne jest jego nastawienie do otoczenia. Natomiast to, jak pies zachowuje się w pierwszych chwilach w nowym domu może wynikać np. ze stresu spowodowanego zmianą otoczenia; schronisko bowiem niejako stało się jego domem, pies nie rozumie, że jest tam chwilowo – a jego „dom stały” jest dla niego nowością, stąd te, które obserwowane są przez wolontariusza, to pewien stan „wyjściowy”. Na tej podstawie jest on w stanie stwierdzić, czy pies chętnie współpracuje z człowiekiem, czy jest wycofany i lękliwy, czy dogaduje się z innymi psami. To powinno być podkreślane przez wolontariuszy w schroniskach – nie znają oni bowiem psa w warunkach domowych, nie przebywali z nim na dłuższą metę i nie wiedzą, jak zachowuje się w każdej sytuacji. Potem psa zabiera właściciel – i już w pierwszej chwili może stwierdzić, że zachowanie czworonoga będzie odbiegało od tego przedstawionego przez wolontariusza. Przykład? Pies miał nie ciągnąć na smyczy, a ciągnie w drodze do domu czy samochodu. Dlaczego? Przyczyn jest wiele. Choćby dlatego, że pierwszy raz od dłuższego czasu wyszedł w obcy teren, gdzie jest wiele zapachów. Inny przykład – pies miał być spokojny, a warczeniem reaguje na próby usilnego głaskania czy przytulania. Cóż, nic dziwnego – obcy człowiek na obcym terenie sprawia, że pies nie czuje się dobrze i bezpiecznie, więc stara się bronić. Co więc należy robić?Co więc zrobić, kiedy bierzemy psa ze schroniska? Na jakie zachowania się przygotować? Przede wszystkim, należy pamiętać o tym, że pies, który trafia do naszego domu, jest zestresowany – stawiamy go w nowych okolicznościach i sytuacjach. Dlatego nie oczekujmy, że od razu będzie idealny – będzie chodził na smyczy przy nodze, dzielnie znosił pieszczoty dzieci, bawił z naszym drugim psem czy spokojnie zjadł z miski, nie rzucając się na jedzenie. Potrzeba mu czasu, aby mógł się przyzwyczaić do nowych warunków – w niektórych przypadkach trwa to kilka dni, w innych – kilka tygodni, a nawet miesięcy, jeśli pies był bardzo wycofany. Na początek więc dajmy psu… spokój. Pozwólmy mu obwąchać całe mieszkanie, dajmy się napić z nowych misek, aby wiedział, gdzie stoją. Nie zarzucajmy go zabawkami i nie męczmy ciągłym wołaniem do siebie, za to pokażmy, że jesteśmy dla niego ciekawi i atrakcyjni – nośmy jedną zabawkę albo smaczki w kieszeni i nagradzajmy psa przy każdej możliwej okazji, zwłaszcza kiedy sam nawiąże z nami kontakt. Zapewnijmy mu również aktywność, aby mógł „spuścić parę” na dworze, ale nie puszczajmy go od razu ze smyczy (zwłaszcza, jeśli jest lękliwy i nie zna otoczenia), zaopatrzmy w adresówkę, załóżmy bezpieczne szelki i dodatkowo obrożę. Jasno wyznaczajmy zasady w domu – nie pozwalajmy na to, aby pies np. spał z nami w łóżku przez pierwsze dni, skoro docelowo nie chcemy go w naszym łóżku autorze PaulinaGłównodowodząca załogą Białego Jacka i przyjaciół. Obecnie opiekunka dwóch terierów – JRT i teriera irlandzkiego. Zawodowo copywriterka i redaktorka. Prywatnie żona i matka. Wielbicielka mleka z kawą, soczystych, kwaśnych jabłek i świętego spokoju. Osiem lat temu postanowiła utrudnić sobie życie, biorąc pod dach pierwszego teriera. Jak widać po liczebności stada, nie uczy się na błędach. Jedyna przedstawicielka płci żeńskiej w pięcioosobowej rodzinie.
[quote name='kendo-lee']Amstaffów,pit bulli i [I][B]bullterierów[/B][/I] nie wolno tam trzymać,[/quote] [COLOR=DarkSlateGray]przepisy defry nic nie mówią o bullterrierach, tylko: pit bull (+ american staffordshire terrier), japanese tosa, dogo argentino, filo brasileiro - i nie rasowce tylko każdy pies w typie... przepisy są jasne, dostępne w necie dla każdego teraz to chyba tylko bieganie po prawnikach zostało, twoje szczęscie chyba w tym, że pies, jak piszesz, nie jest agresywny, to ci może pomóc... ale zdaj sobie sprawę, że oni działają według prawa, więc to ty musisz sie postarać, żeby coś zrobić a nie oni udowodnić tobie, że pies jest zagrożeniem... i tak chyba jest łatwiej teraz niż z 10 lat temu... [COLOR=DarkGreen][B]karjo[/B][/COLOR] - z ta agresją to tak różnie, w pl znałem conajmniej kilka lelkowatych, przylepnych ast/apt, po dwóch tygodniach tutaj moja krowa została na ulicy zaatakowana przez jakiegoś agresywnego mieszańca a właściciel był chyba nawalony bo po pierwszym pociągnięciu przez psa znalazł się na poziomie gruntu... oczywiście nie zrobił nic, nawet słownie... [/COLOR]
Jeśli masz dzieci i poważnie myślisz o zaopiekowaniu się psem ze schroniska, weź pod rozwagę słowa kobiety ze sporym doświadczeniem w tej materii, Marii Strzeleckiej. Mama 16-letniego Kaja i 9-letniej Jagny, malarka, podróżniczka i autorka animacji, przygarnęła pod swój dach 4 psy rasy husky: Kokneja, Lucynę, Iwana i Lobo. Pierwszy z nich pojawił się w domu na 7 lat przed narodzinami Kaja, tak więc zarówno on jak i jego siostra całe życie wychowywali się z psami. Ich mama, Mania – bo tak mówią na nią przyjaciele – zapałem i entuzjazmem mogłaby obdzielić szkolny autobus. Wie dużo o czworonogach i regułach, według których funkcjonują schroniska, potrafi dostrzec ich mocne i słabe strony. Jeśli rozważasz zaopiekowanie się psem z bidula, posłuchaj jej mądrego i wyważonego głosu. Bez hurraoptymizmu, za to z dystansem i trzeźwą oceną sytuacji, które zawdzięcza ponad 20-letniemu doświadczeniu. * Maniu, opowiedz o swoich pieskach. Moją wielką czwórkę otwiera Koknej. Uratowaliśmy go za małą opłatą od Rosjan, którzy przywieźli go na sprzedaż. Był dość zabiedzony i zdecydowanie za młody na odłączenie od matki. Żył z nami 15 lat, wielokrotnie dając nogę i robiąc nam różne numery, ale umarł spokojnie w domu, ze starości. Siedział z nami przy stole na krześle i był piekielnie inteligentny. Najkochańszy psi syn. Lucynę odebraliśmy ludziom, którzy chcieli ją oddać do schroniska, gdyż według nich była autystyczna. A ona była po prostu delikatna i wstydliwa, ale okazała się cudowną towarzyszką Kokneja. Iwana mieliśmy ze schroniska w Katowicach, przywiozły go do nas wolontariuszki fundacji Psy Północy. Pies z początku był agresywny, trzymany przez rok w schroniskowej izolatce, bo nie mogli sobie z nim dać rady. Mnie pomagała psia behawiorystka, bo Iwan warczał na nas, nienawidził mężczyzn w czarnych butach i nie lubił obcych dzieci. Na spacerach chciał atakować każdego psa, był przy tym naprawdę duży – wielkości sporego malamuta. Podczas spacerów po lesie trzymałam się blisko drzew, żebym w razie, gdyby zbliżał się inny pies, zdołała go utrzymać. Kiedy już się oswoił i uwierzył, że ma u nas dom, stał się psem aniołem, który nie odstępował na krok bardzo małej wtedy Jagny. Kiedy się potykała, łapał ją za kaptur. Jak rysowała w lesie na piasku, siedział obok i jej pilnował. Nigdy nie chciał uciec – nawet jeśli brama była otwarta, nie wychodził nawet na metr bez nas. Niestety, po 5 latach okazało się, że ma raka i po długiej walce z chorobą odszedł od nas w lutym ubiegłego roku. Był wspaniałym przyjacielem. Lobo adoptowaliśmy ze schroniska pod Zambrowem w maju minionego roku. Według opisu miał to być 3-letni, młody i wesoły pies, bez zapędów uciekiniera i z dużą sympatią do dzieci. Ideał. Czego więcej chcieć? No właśnie, dlatego też długo się nie zastanawialiśmy. Podpisaliśmy umowę adopcyjną i krótko potem okazało się, że pies ma 10 lat, jest bardzo smutny, nie lubi dzieci i marzy tylko o tym, żeby dać nogę. Po 2 miesiącach dołączyła do nas mała Miszka – wulkan energii, który Lobo cierpliwie znosi. Powoli przyzwyczaja się do swojej nowej życiowej sytuacji, a z całej naszej rodziny Lobo najbardziej lubi Kaja. Niedawno zagrał w teledysku Leszka Stanka, którego tematem przewodnim jest właśnie psia adopcja. Pokaźna gromada, a każdy inny. Powiedz skąd czerpałaś wiedzę o sprawdzonych schroniskach i samym procesie adopcyjnym? Przy ostatnich adopcjach wspierały mnie wspomniana fundacja oraz i Jest coraz więcej takich fundacji i wspaniałych ludzi je tworzących, którzy nie pozwalają psom spędzać życia w schroniskach. Ja akurat jestem wierną opiekunką rasy husky. W zeszłym roku chciałam zaadoptować husky z warszawskiego Palucha. Pojechałam z dziećmi zgodnie z regulaminem na trzy spacery przedadopcyjne z wybranym psem. Wszystko układało się wspaniale, ale na końcu wolontariusz, który miał mniej lat niż wynosi moje doświadczenie z tą rasą, odmówił nam prawa do adopcji. Od jak dawna opiekujesz się husky? Od 1997 roku. Jak wolontariusz uzasadnił odmowę? Stwierdził, że nie nadaję się na opiekuna tego psa, ponieważ mam ogród blisko lasu pod Warszawą i pies może uciec. A w lesie są myśliwi, którzy biorąc go za wilka, mogą go zastrzelić. Powiedział też, że paradoksalnie, temu psu będzie lepiej w bloku, bo ma bardzo dużo energii, a z bloku nie ucieknie. To było w maju 2018 r. Sprawdziłam przed chwilą – Kazan niestety nadal jest w schronisku. Namawiamy wszystkich do adopcji Kazana, niech jak najszybciej znajdzie dobry dom. Może komuś uda się obejść te utrudnienia, bardzo tego Kazanowi życzę. Od czego zacząć poszukiwania psa? Jak to się działo u ciebie? Najpierw szukam w internecie. Sprawa jest ułatwiona tym, że wiem, jak pies będzie wyglądał – jak husky (śmiech). Nie chodzi o rodowód, bo przecież żaden go nie miał (śmiech). Chodzi o cechy psów tej rasy – wspaniale się dogadujemy, bo lubimy to samo. Długie wyprawy do lasu albo w góry, one bieganie, a ja – narty biegowe i rower. Tu nie ma pomyłki – jesteśmy dla siebie stworzeni. I te ich uśmiechnięte pyski! Kiedy widzę te biedaki na zdjęciach, najchętniej wzięłabym wszystkie. Znajomi też przysyłają mi wiele propozycji. Niestety przy dwójce dzieci i pracy, dwa psy na raz to mój maks. Ale kiedyś może zdecyduję się na cały zaprzęg (śmiech). Na co zwrócić uwagę, przygarniając zwierzę do domu, w którym są dzieci? Co mieć na uwadze, o co pytać? Jak rozmawiać o tym nowym domowniku z dziećmi? Jeżeli są w domu dzieci, to wiadomo, że dobrze, aby pies był do nich przyzwyczajony. Najlepiej jeśli je lubi, ale wystarczy, że toleruje. Niestety nie zawsze to można sprawdzić wcześniej, a czasem też taki fakt jest ukrywany, jak to miało miejsce przy Iwanie. Ale nie ma sytuacji bez wyjścia – z pomocą psiego psychologa udało się psa uspokoić i ustawić hierarchię w domu. Całe szczęście, że agresja do ludzi wśród husky to rzadkość. Moje dzieci wiedzą, że mam hopla na punkcie psów i za każdym razem ogromnie się cieszą na nowego członka rodziny. Radość to jedno, a co z obowiązkami? Jak się nimi dzielicie? Z początku każdy spacer to przygoda, później tradycyjnie muszę przypominać o wyjściu na niego. Dobrze, że Kaj też to lubi i chętnie wychodzi z psami. Karmienie i higiena oraz opieka weterynaryjna to już moja działka, ale mam świadomość, że to była moja decyzja i ja jestem odpowiedzialna za te psy. Jak ogarniasz sytuację z opieką nad psem, kiedy gdzieś wyruszasz? Tak jak teraz, kiedy jesteś w Brazylii? Kto jest twoim back-upem? Mam bardzo kochaną mamę, która zostaje u nas w domu, kiedy wyjeżdżamy na dłużej. Psy mają z nią jak w niebie: gotowane obiadki, częste spacery. Gdyby nie ona, nie mogłabym tyle jeździć. Jeżeli są to bliższe wypady, np. w Beskid czy nad morze, to staram się wziąć przynajmniej jednego psa ze sobą, bo razem raźniej. Jak taką rozłąkę znoszą psy? Bardzo dobrze, bo są u siebie w domu. Ja znoszę to trochę gorzej, bo mocno tęsknię, Teraz, będąc w Brazylii, proszę mamę, żeby wysyłała mi zdjęcia co kilka dni. Żałuję, że nie było mnie, kiedy Misza pierwszy raz zobaczyła śnieg. Znam grę „Psiechadzkę” z autopsji, a o „Psikusach”, które współtworzyłaś, słyszałam dużo dobrego. Czy gry to dobry sposób wprowadzania dzieci w temat opieki nad psem, a nie posiadania psa? Głowię się nad tym, jak odwrócić to pokutujące przeświadczenie wśród ludzi. Co daje dzieciom szersze spojrzenie na relacje człowiek-pies i pies-człowiek? U mnie w domu chyba dzieci uczą się tego z obserwacji. Są też bardzo empatyczne i kochają zwierzęta, same z siebie. Nie potrzebuję dodatkowych pomocy, żeby im to uświadamiać. Wiem jednak, że nie we wszystkich domach tak jest, i myślę, że wtedy takie mądre książki jak ,,Psikusy” pomagają i uczą wrażliwości w trakcie zabawy. Bardzo bym chciała, aby wyrosło nowe pokolenie ludzi, dzięki którym już nie będziemy słyszeć historii o przywiązanych psach w lesie albo wyrzuconych zwierzętach po Gwiazdce czy przed wakacjami. Filmy, wystawy i spotkania jak najbardziej pomagają. Wizyty w schroniskach też, choćby po to, żeby zabrać samotnego psa na spacer. Na samym początku naszej rozmowy wspomniałaś, że pies był w waszym domu pierwszy, na długo przed dziećmi. To przypomina mi fabułę najnowszego filmu ze Studia Ghibli pt. „Mirai”. Wiem z relacji kilku koleżanek, że w chwili, gdy w domu pojawia się dziecko, zwierzęta często popadają w depresję, gryzą łapy. Co robić, jak pomagać, jak wspierać? Niestety nie znam tego filmu, ale na pewno obejrzę. Kiedy urodził się Kaj i przyniosłam go w beciku ze szpitala, Koknej, nasz 7-letni pies, wyszedł przed dom, żeby go poznać i dopiero on wprowadził nowego domownika. Gdzieś przeczytałam, że tak powinno się robić, a ja bardzo obawiałam się jego reakcji. Do tej pory był jedynakiem. Później nie było żadnego problemu – Kaj mógł na nim siedzieć albo leżeć, Koknej pozwalał mu na wszystko. Jedynym problemem okazał się fakt, że Kaj był uczulony na psy, ale to już zupełnie inna historia, bo Kaj jest odczulony. Jagna zaś w każdej zabawie z koleżankami jest małym malamutem o imieniu Miszka. Jakie to kochane! Dziękuję ci za rozmowę. * Mania Strzelecka – dziewczyna wielu zawodów: graficzka po warszawskiej ASP, obecnie w trakcie przygotowywania doktoratu. Zajmuje się animacją – jej animowany teledysk Mister D pt. ,,Żona piłkarza” zdobył Yaha w kategorii Najlepsza animacja 2016. Przez kilkanaście lat prowadziła marki odzieżowe oraz sklep Luka Bandita. W wolnych chwilach maluje obrazy i pływa jachtem na Spitzbergen.
Chciałabym się zpaytać kogoś doświadczonego, gdzie należy zadzwonić, gdy w przyszłości znajdę gdzieś rannego, zaniedbanego, itp psa ?? do weterynarza ? do schroniska ? prosze odpiszcie, bo tak się ostatnio zastanawiałam, a może po jakąś policję dla zwierząt ? ( niestety chyba takiej nie ma w polsce jeszcze ). Mieszkam w Tychach, więc chodzi mi o jakąś pomoc z Tychów, żeby była sprawna, szybka, nie bagatelizowała wezwania, a przede wszystkim, aby kochała psy i pomagała im z chęci, a nie z przymusu ! Dziś obok torów znalazłam wielkiego psa, który sapał i leżał w miejscu. Gdy przejechał pociąg, to on nawet nie zwrucił na niego uwagi. Tak się zastanawiałam gdzie mam zadzwonić, co zrobić ? Nagle podeszła jakaś kobieta i okazało się, że to był jej pies, który uciekł z podwórka. Wszystko skończyło się pomyślnie, a piesek był szczęśliwy Okropnie się czułam nie wiedząc gdzie dzwonić ! Prosze więc o jakiś numer, króry mogłabym mieć przy sobie na każdym spacerze z moim pieskim, ponieważ ja zawsze patrzę po krzakach czy gdzieś nie cierpi jakiś pies. Z góry serdecznie dziękuję !!
zabrali mi psa do schroniska